Rozważania Pasyjne
o. Bernarda Kryszkiewicza
Pan Jezus kona w Ogrójcu

Po ustanowieniu Najświętszego Sakramentu, tego zadatku niezmiernej ku nam miłości, Pan Jezus opuszcza wraz z Apostołami Jerozolimę i udaje się do Ogrodu oliwnego, aby tu rozpocząć bolesną Swą Mękę. U wejścia do ogrodu zwraca się do ukochanych uczniów. Mówi głosem pełnym wzruszenia: "dusza moja jest pogrążona w smutku, zdolnym przyprawić mnie o śmierć. Zostańcie tu i czuwajcie ze mną." Bierze ze sobą trzech: Piotra, Jakuba, i Jana, wchodzi z nimi w głąb ogrodu. Potem oddala się nieco od nich, pada na ziemię i w najgłębszej pokorze modli się do swego Ojca Niebieskiego: "Ojcze, jeśli to możliwe, niechaj odejdzie ode mnie ten kielich; wszakże nie jako ja chcę, ale jako Ty." Do modlitwy tej powraca trzykroć.

O, jakże wymowną naukę daje ci ukochany twój Zbawca - naukę, jak powinieneś się modlić. Modlić się mianowicie z uszanowaniem, z pokorą, z wytrwałą natarczywością, ale jednocześnie z miłosnym poddaniem się boskim wyrokom ukochanego Ojca Niebieskiego. Jak Go dotąd naśladowałeś ? Ach, jakże często z opieszałości opuszczam ten środek zapewniający łaskę i zbawienie; jakże często modlę się ozięble i z roztargnieniem! Tutaj to mam się dopatrywać przyczyny swego tchórzostwa w walce z szatanem, swoich upadków w grzech, swoich trudności w poddawaniu się rozporządzeniom boskim niezgodnym z moimi pragnieniami. I kiedyż zdecyduję się na stanowczość co do mojej modlitwy ? Kiedyż zdecyduję się opuścić własną wolę, by pójść za wolą Ojca Niebieskiego?

Jezu drogi ! Przez zasługi tej bolesnej modlitwy Twojej daj mi - proszę - ducha modlitwy oraz pokornego i miłosnego poddania się Twoim sprawiedliwym zarządzeniom.


Ukochany jednak zbawiciel nie tylko modli się, ale nadto doświadcza śmiertelnego smutku. Dlaczego ? Bo oto widzi jasno okrutność mąk i haniebną śmierć jaka Go czeka, widzi grzechy wszystkich ludzi pogrążające go w morzu udręki i bólu. Widzi wreszcie, że Jego Krew wylana dla zgładzenia grzechów ludzi, dla wielu z nich popłynie na próżno. Że oni mimo wszystkich Jego wysiłków zginą, i zginą na wieki. I te trzy obrazy: okropnych mąk, grzechów i ostatecznej zagłady dusz, przyprawiają Go o ból tak wielki, że pod jego naporem pada na ziemie i kona. Jezus kocha swego Ojca miłością niepojętą, i dlatego też doświadcza bólu niezmiernego na widok czarnej niewdzięczności, jaką otrzymuje On od człowieka.

Dobro me najwyższe, Jezu ukochany! O jakże smucą czułe twe serce tak liczne i tak ciężkie moje grzechy ! Ból, jaki znosisz, nie Tobie niewinnemu należy się, ale mnie, tak bardzo grzesznemu.

Jezu, miłości moja! Żałuję z całego serca, żem obrażał Ciebie... Niech umrę raczej, niżbym miał wracać do grzechu.


Cierpienie Jezusowe wzmaga się do tego stopnia, że przyprawia Go o prawdziwe konanie. Na Jego Boskie Ciało występują krople krwi w takiej obfitości, że spływają na ziemię.

Z uczuciami najwyższego współczucia przypatrz się Jezusowi w tym opłakanym stanie. On poci się żywą krwią pod wpływem niezmiernego bólu, o jaki go przyprawia widok grzechów twoich, a ty czyż wobec tych strumieni krwi pozostaniesz zimny i nie wylejesz ani jednej łzy żalu i skruchy ? Czyż będziesz jeszcze tak zuchwały, by obrażać Ojca tak dobrego, i tak cię kochającego ? On krwawy pot wylewa, aby dać ci poznać bezmiar swojej dal ciebie miłości. Każda kropla tej krwi bezcennej mówi ci o bezmiarze jego miłości. Czyż więc nie stopi lodu serca twego i nie rozpali go ogniem miłości ku Temu, który z miłości ku tobie kona i broczy krwią ?

O Jezu, płomieniu niezmiernej miłości, rozpal zimne serce moje ogniem Twojej miłości! O Maryjo, Matko Pięknej Miłości, zrań moje serce, aby już nie kochało nic prócz najdroższego Syna Twego!



Postanowienie: Jezus z powodu moich grzechów i zagłady tylu niewdzięcznych dusz kona i wylewa krwawy pot. Unikać zatem będę każdego dobrowolnego grzechu i za wszelką cenę będę usiłował zapewnić sobie zbawienie wieczne.

Przykład: Św. Gemma Galgani, zmarła na początku obecnego stulecia, rozważając Mękę Jezusową, prosiła, by mogła i ona napić się z kielicha gorzkiej Jego Męki. Jezus wysłuchał prośby i często pozwalał jej doświadczać cierpień Swojej Męki - od konania w ogrójcu, aż do biczowania, cierniem koronowania, ukrzyżowania, opuszczenia na krzyżu. O, cierpienia te nie były bynajmniej złudzeniem, zostawiały bowiem na jej ciele widoczne znaki: sińce, głębokie rany, stygmaty w rękach, nogach i boku, z których płynęła krew obficie. Wszystko to miało miejsce szczególnie w piątek, poświęcony czci cierpiącego Zbawcy. W ten sposób św. Gemma stawał się żywym obrazem "Męża Boleści"

Popatrz na siebie. Jeśli ty tak starannie unikasz najmniejszej nawet okazji do cierpienia, dowód to wyraźny, że nie ma w twym sercu prawdziwej miłości ku cierpiącemu Jezusowi.

Treść © o. Krzysztof Zygmunt CP

Opracowanie ©